Do AZS Częstochowa trafiłem w 1989 roku, zaraz po maturze i zakończeniu wieku juniora oraz gry w Zrywie Opole. Miałem wtedy kilka propozycji z klubów ekstraklasowych, ale dla mnie niezwykle ważna była również możliwość studiowania i rozwijania się w drużynie, która stawia na młodzież. Właśnie takie warunki oferował AZS.
Ogromnym magnesem były też postaci trenerów – Stanisław Gościniak i Ryszard Bosek to nazwiska, które gwarantowały najwyższy poziom sportowego rozwoju. Do Częstochowy przyjechałem razem z kolegami z reprezentacji Polski juniorów – Andrzejem Szewińskim i Andrzejem Solskim. W zespole byli już wówczas uznani gracze, tacy jak Darek Stanicki, Krzysiek Stelmach, Dzidek Olejnik, Marek Kwieciński, Piotr Owczarek i wielu innych znakomitych siatkarzy. Trenerzy stworzyli z tej mieszanki młodości i doświadczenia prawdziwie wybuchowy skład.
Już w debiutanckim sezonie zdobyliśmy złoty medal mistrzostw Polski. W kolejnych latach dołożyłem do klubowej kolekcji jeszcze cztery złota, pięć srebrnych i dwa brązowe medale. Do tego Puchar i Superpuchar Polski. Rozegrałem również ponad sto meczów w europejskich pucharach, bo AZS regularnie występował na arenie międzynarodowej. Miałem przywilej grać ramię w ramię z najlepszymi polskimi siatkarzami – nie będę wymieniał nazwisk, żeby nikogo nie pominąć 🙂
Zawsze czułem się w tej drużynie jak w rodzinie. Atmosfera w szatni i na boisku była znakomita, a do tego nieocenione wsparcie kibiców, którzy nigdy nas nie opuszczali i tworzyli niesamowitą atmosferę na trybunach.
Po zakończeniu kariery zawodniczej dostałem propozycję zostania asystentem trenera Harry’ego Brokkinga, a już rok później zostałem pierwszym trenerem AZS. To było dla mnie ogromne wyróżnienie i spełnienie marzeń. W tym samym sezonie zdobyliśmy srebrny medal mistrzostw Polski, Puchar Polski oraz rozegraliśmy niezapomniany dwumecz z Iskrą Odincowo, w składzie której grali Giba, Wierbow i Abramow. Odrobiliśmy straty z pierwszego spotkania i po złotym secie wygraliśmy – hala Polonia eksplodowała z radości. To był wieczór, którego kibice w Częstochowie nie zapomną nigdy.
Gra w AZS-ie, a potem możliwość bycia jego trenerem, to dla mnie niezwykłe doświadczenie. To były lata pełne emocji, sportowych wyzwań, niezapomnianych spotkań i przyjaźni. To wszystko sprawiło, że postanowiłem związać się z Częstochową na stałe. Choć AZS-u w obecnej formie już nie ma, a ja dziś pracuję tuż obok – w Norwidzie – to wspomnienia pozostaną na zawsze w sercu.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, których miałem przyjemność spotkać w biało-zielonych barwach przez te kilkanaście wspaniałych lat!