Transfer
Jako młody chłopak grający w drugoligowym Orle Międzyrzecz nigdy nie myślałem, że pewnego dnia do mojego domu przyjedzie Stanisław Gościniak z ofertą przejścia do AZS-u. Miałem całe 15 minut, żeby podjąć decyzję… ale i to było za dużo, zgodziłem się praktycznie od razu.
Pierwsze 5 lat…
Można powiedzieć, że miałem wymarzony początek, bo wywalczyłem miejsce w pierwszym składzie obok takich zawodników jak Damian Dacewicz, Marcin Nowak, Piotrek Gruszka, Robert Prygiel, Michał Chadała czy Andrzej Stelmach. To był pamiętny sezon zakończony zdobyciem mojego pierwszego złotego medalu w ekstraklasie.
Później w 1999 powtórzyliśmy złoto, a w 1998 wywalczyliśmy Puchar Polski.
Kolejne 5 lat…
Po kilku sezonach spędzonych za granicą i w innych polskich klubach, zdecydowałem się na powrót do Częstochowy. Czułem się wtedy jakbym wracał do domu.
Miałem nadzieję na kolejne wielkie sukcesy z AZS-em, ale już w pierwszym sezonie moja dalsza siatkarska przygoda stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Po koszmarnej kontuzji zastanawiałem się nie nad tym, kiedy wrócę do grania tylko czy w ogóle będę chodzić.
Dzięki ogromnej pomocy wielu ludzi ale przede wszystkim Ryszarda Boska, Janusza Tobiańskiego i Zbigniewa Sznobera po długich miesiącach wróciłem na parkiet. Cały czas mogłem liczyć też na wsparcie klubu, wiedziałam, że mam do czego i do kogo wracać – chciałbym w tym miejscu podkreślić wspaniałych częstochowskich kibiców. Zawsze będę za to wdzięczny.
Wiele pracy włożyłem w powrót do formy i w 2012 roku razem z chłopakami podniosłem Puchar Challenge. Dla wielu może nie było to jakieś bardzo istotne trofeum ale dla mnie osobiście było ogromnym sukcesem.
Kiedy w 2014 roku żegnałem się z AZS-em byłem przekonany, że to już na stałe. Jednak w sezonie 2018/2019 zdecydowałem się jeszcze wrócić i pomóc klubowi w występach w pierwszej lidze. I choć sportowo pomimo problemów w klubie funkcjonowaliśmy jako drużyna, to niestety wszyscy znamy dalszy ciąg historii.
Mimo wszystko cieszę się, że tu zakończyłem swoją karierę zawodniczą. W AZS Częstochowa zaczynałem jako młodziak i skończyłem jako weteran